Kolejny beznadziejny dzień minął jak z bicza strzelił. Samochód podwiózł mnie pod sam próg mojej rodzinnej rezydencji. Odkąd zaczęłam pracować w firmie mojego ojca, straciłam rachubę czasu. Nie żebym narzekała na moje stanowisko. Siedzenie w biurze i pisanie głupot nie można nazwać trudną pracą. Drzwi od samochodu otworzyły się. Wzięłam torbę leżącą na siedzeniu obok i mozolnie poczęłam wychodzić z auta. Upalne dni źle na mnie działały, dostawałam okropnych bólów głowy. Stopy bolały mnie od zbyt wysokich szpilek, plecy z resztą też, kosmyki włosów przykleiły mi się do karku od potu. Po prostu słowem mówiąc- katastrofa.
Byłam ładną kobietą, o chudej niezbyt-wysokiej postawie. Zawsze starałam się być we wszystkim najlepsza. Moje 20 letnie życie było przepełnione dobrobytem. Jedyna córeczka rodziców oczywiście musiała być rozpieszczana. Może to przez mój paskudny charakter nie ma przyjaciół. Otwierając drzwi przeczesałam dłonią moje długie różowe włosy.
-Witaj panienko- kilkanaście pokojówek przywitało mnie ukłonem.
-Ayaka weź moją torbę i każ komuś zrobić mi mrożoną kawę. Idę wziąć prysznic.
-Tak panienko.
Ludzie się mnie również boją. Kto normalny chciałby zadrzeć z córką szefa znanej yakuzy ? Może i moja rodzina prowadzi firmę, ale nie zmienia to faktu, że jesteśmy mafią. Wreszcie dotarłam do mojego pokoju. Duże pomieszczenie o kremowych ścianach i ogromnym łóżku po środku. Szafa wbudowana w ścianę by uzyskać jak najwięcej miejsca. Kocham minimalizm. Wyjęłam szorty o kolorze zgniłej zieleni i czarną koszulkę na ramiączkach i ruszyłam pod prysznic w drodze zdejmując ubrania, zostawiając je w nieładzie na ziemi.
Kocham strumienie wody. One jako jedyne uśmierzają ból. Niezliczoną ilość razy koiły moje zszargane nerwy po treningach. By być najlepszą musiałam wiele godzin spędzić na treningach. Dotknęłam opuszkami palców swojego uda, na którym widniał spory tatuaż pawia. Znak rodowy, którego tak bardzo pragnęłabym się pozbyć. Zakręciłam kurek i okręciłam się ręcznikiem.
Spojrzałam na swoją twarz. Duże zielone oczy z worami od niedospania. Blada twarz jak trup i różowe usta, przeciętna twarz bez jakiegokolwiek uroku. Przeczesałam jeszcze mokre włosy i zaczęłam się ubierać.
Ogarnęłam ciuchy walające się po pokoju i zeszłam na duł. Zaszłam do kuchni i wzięłam moją kochaną kawusię. Dzień był piękny więc postanowiłam wybrać się na przechadzkę po ogrodzie. Szybkim i sprawnym krokiem zmierzałam do altanki w głębi ogrodu. Zdziwiłam się lekko gdy zobaczyłam mężczyznę siedzącego tam gdzie właśnie zmierzałam. Miał piękne rysy twarzy, ciemne jak noc oczy i długie czarne oczy. W sumie był bardzo pociągający. W pierwszej chwili pomyślałam, że to jakiś facet mający do mojego ojca interes. Ale na mój widok uśmiechnął się i wstał.
Podchodziłam do niego coraz szybciej i z wielką ciekawością. Przyglądał mi się uważnie ale nic nie mówił.
-Dzień dobry. Pan do mojego ojca? - zapytałam wyciągając do niego rękę w geście powitania.
-Nie ja do panienki- złapał delikatnie moją dłoń, aż ze zdziwienia moja kawa wylądowała na trawie i przyciągnął mnie do siebie- przepraszam nie mogę się powstrzymać.
-Proszę pana niech mnie pan puści ! Co sobie pan wyobraża- nie chciałam go uderzyć wiec próbowałam po prostu przemówić mu do rozsądku- Ja nie żartu...- nagle jego usta znalazły się przy moich. Oszołomiona nie wiedziałam jak mam się zachować.
Jego pocałunek był bardzo przyjemny. Był to mój pierwszy pocałunek, ale cóż po prostu pozwoliłam mu kontynuować. Oparłam dłonie na jego torsie i przymknęłam powieki. Nasze języki stykały się od czasu do czasu. Kiedy w końcu przestał oddychałam ciężko. Stałam się naprawdę senna. Ostatnią rzeczą jaką zobaczyłam przed utratą przytomności była kamienna twarz mężczyzny i jego słowa "Nigdy mi nie uciekniesz".
Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Leżałam na dużym, miękkim łóżku. W okół panowała egipska ciemność. Moje oczy powolutku zaczęły przystosowywać się do panującego mroku. Poczułam, że coś krępuje mi ruchy. Moje nogi były zakute w kajdanki.
Po kilkunastu minutach drzwi w głębi pokoju otworzyły się wpuszczając smugi światła. Do pomieszczenia wszedł ten sam mężczyzna. Ubrany był w czarną lekko rozpiętą koszulę i jeansy. Wyglądał dosyć pociągającą.
-Obudziłaś się już... To dobrze. Może jesteś głodna?- zapytał spokojnie podchodząc bliżej.
-Odejdź. Nawet nie waż się do mnie podchodzić! - wrzeszczałam na niego - To ja głupia przez chwile ci uległam i miałeś okazję mnie pocałować. Tylko po to by mnie gdzieś wywieść i zakuć w kajdany. Ty szujo!
-Nie pyskuj- podszedł do mnie i złapał mnie za policzki - nie chcesz widzieć mnie złego.
-Pieprzony idiota. nienawidzę cię- na policzku poczułam siarczysty ból. Opuszkami palców dotknęłam kącik ust, z którego sączyła się krew - do oczu naleciały mi łzy. Co z tego, że jestem silna, ale jestem też kobietom, takie ciosy, naprawdę mocno bolą. Zbliżył swoją twarz do mojej, aż mogłam poczuć jego oddech na moim policzku. Delikatnie ustami pocałował moją ranę. Jeżykiem przejechał po stróżce ledwo zaschniętej pozostałości krwi.
Nie reagowałam. Nie miałam już sił. Zjechał z pocałunkami na szyję i przygryzał gdzieniegdzie mą skórę.
-Przestań- powolutku podwijał moją czarną bluzkę, nie słuchając mnie
-Czemu miałbym niby przestawać ? - uśmiechnął się dotykając mojego brzucha.
-Aha czyli porwałeś mnie tylko po to by upokorzyć mnie i załamać psychicznie ?
-Można tak powiedzieć. Przez to już nigdy nie będę sam ! Nigdy!- zaczął się śmiać co raz głośniej i głośniej.
-Co się z tobą dzieję! - patrzyłam na niego z przerażeniem - Tak bardzo jesteś samotny?!
Przestał całować mój brzuch. Zauważyłam, że jego oczy lekko zadrżały i wpił spojrzenie we mnie. Długo nic nie mówił. Ja również nic nie mówiłam. Po kilku minutach wreszcie powiedział:
-Może tak... Nie powinno cię to obchodzić - zmarszczył brwi
-Wiem że teraz jestem trochę nachalna... ale jeśli ci to nie przeszkadza mogę tu zostać i tak nienawidzę swego życia...
Wstał raptownie. Z kieszeni spodni wyjął paczkę papierosów i zapalniczkę. Podpalił jednego po czym wyszedł z pokoju zostawiając mnie samą.
Teraz uświadomiłam sobie jaka ja jestem głupia. Facet mnie porywa i chce mnie zgwałcić, a ja jak ta ostatnia pindzia mówię mu że mogę z nim zostać. Jeżeli kiedyś jeszcze coś takiego mi się przytrafi obiecuję zabić się szybciej niż znów wyjechać z takim tekstem....
Minęła na prawdę długa chwila, kiedy brunet przyszedł ponownie. W dłoni trzymał mały kluczyk i starał się ciągle patrzeć prosto w moje oczy. Czułam się lekko speszona.
-Itachi- powiedział zimno- możesz mi mówić Itachi.
-Jestem Sakura
-Wiem to.... Od tej pory będziesz tu mieszkała.
-Ale..
-Sama powiedziałaś, że przy mnie zostaniesz.
-Na pewno moja rodzina zacznie mnie szukać
-Wątpię w to - powiedział prawie niesłyszalnie.
-Dlaczego pozwoliłeś mi tu zostać ?
-W sumie to nie wiem. Ale od dziś będziesz moją osobistą pokojówką. Masz spełniać każdą moją najmniejszą zachciankę.
-Jednak... postanowiłam, że raczej wrócę do domu- zaczęłam mówić cichutko
-Teraz już nie masz możliwości ucieczki. Twoje życie należy teraz do mnie.- przejechał dłonią po mojej nodze, docierając aż do uda na którym widniał tatuaż. Rozkuł mnie z kajdanek. - Wstań idziemy do łazienki.
-Ale ja się już dziś kąpałam
-Ale ja nie. Dotrzymasz mi towarzystwa w łazience.
Moja twarz spłonęła rumieńcem. Uchwycił moją dłoń i pociągnął za sobą. Szliśmy przez duży hol, aż w końcu dotarliśmy do łazienki. Duże pomieszczenie o ciemnych kafelkach i jasnym oświetleniu wyglądało przepięknie. Na środku stała wielka wanna.
-Rozbieraj się - usłyszałam przy uchu polecenie.
-Nie, ja się wstydzę...
-W końcu miałaś robić wszystko co ci powiem. Chyba nie chcesz znów oberwać. Objął mnie mocno w pasie i zaczął zdejmować moja bluzkę. Po chwili stałam w samym staniku.
-Sama sobie poradzę - wyszarpałam się z objęcia i wbiegłam za kotarę.
Moje serce biło strasznie szybko. Na twarzy czułam ciepło. Muszę zrobić to co on chciał, bo inaczej znów dostanę po twarzy.
-Sakura ty idiotko- szepnęłam do siebie powoli zdejmując ubrania.
Na półce leżały śnieżnobiałe ręczniki. Wzięłam jeden i owinęłam się nim ciasno. Kiedy wyszłam zza kotary brunet siedział już w wannie. Uśmiechnął się niezauważalnie na mój widok i skinął dłonią bym do niego podeszła.
-Wyglądasz naprawdę uroczo
-Dz..dziękuję
Podchodziłam bardzo wolno, aby jak najszybciej skończył kąpiel. Kiedy byłam już wystarczająco blisko poczułam jego dłoń na swojej i raptowne pociągnięcie. Wylądowałam w wannie w jego objęciach.
-Nie tak miało wyglądać moje życie. Myślałam, że jak zapytam się czy tu mogę zostać zabijesz mnie szybciej...
-Myliłaś się Sakurciu. Teraz już na zawsze będziesz musiała dotrzymywać mi towarzystwa... -złożył pocałunek na moich plecach - Masz naprawdę piękne ciało - wyszeptał mi do ucha.
Po kąpieli musiałam wcisnąć się w bardzo skąpy strój pokojówki. Przez całą kolację musiałam siedzieć na kolanach Itachiego. Nigdzie nie mogłam pójść bez niego. Tak oto zaczęło się moje bardzo nietypowe życie...
C.D.N
I tak oto pierwszy rozdział gotowy i oddany do czytania.
ja się tam nie bawię!!
OdpowiedzUsuńDlaczego skończyąłś w tym momencie, co? Tak się rozkręcałam, a tu bach.. Nie ma dalej rozdziału i muszę czekać!! jakie to niesprawiedliwe!!
och osobista pokojówka Itachiego, brzmi naprawdę zachęcająco. A dlaczego rodzice jej nie będą szukali, co? To zastanawiające. Może im nie jest potrzebna, ale może pytania niedługo się wyjaśnią. A teraz będę "cierpliwie" czekała na kolejny rozdział!!
PS. taka mała prośba, mogłabyś mnie informować o rozdziałach na http://nie-uciekaj-przed-przeznaczeniem.blogspot.com/ lub na moim gg: 8505803 była bym ci naprawdę wdzięczna za to ^-^
I masz teraz stałą czytelniczkę ^-^
Pozdrawiam ciepło, Kimi-san
Zapraszam na mojego bloga. Powinien ci się spodobać. jadowitezolwie.blogspot.com
OdpowiedzUsuńPozdro ^.^